No hey!XD Po odpoczynku w postaci Zielonej Szkoły(<3) powracam! Wgl to taka fajna historia z tym rozdziałem: mianowicie kilka dni przed wyjazdem siadam do pisania, żeby mieć już gotowy rozdział do wrzucenia po powrocie. No i tak zbieram się do tego, szukam jakiejś muzyki w milionach folderów i BUM!!! - ,,Słodki flirt - opowiadanie". I takie 'what?!'. Okazało się, że 12.10.2014r. napisałam opowiadanie. Takie gówno odkopane z czeluści lapka. Nie zabijać za bezsensowność, szczególnie końcówki.c: Błagam!
Miałam wtedy jeszcze dość dziwne pomysły, więc wybaczcieXD Ja sama czytając to pękałam ze śmiechu. Zmieniłam tylko nazwisko Kasa, żeby pasowało.
Miłego czytania!!!!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
,,Niech cię szlag trafi, Kastielu Ward! - tak właśnie myślałam, biegnąc szkolnym korytarzem na lekcję wuefu. Przez tego kretyna nie zdążę, bo Szanowny Pan musiał zapalić, a ja rzecz jasna, musiałam iść z nim. Przeklinałam teraz własną głupotę i niepunktualność.
Wbiegłam do szatni, po czym w biegu zrzuciłam z siebie koszulkę i spódnicę, i narzuciłam strój sportowy. Zdążyłam na zajęcia tylko dlatego, że nauczycielka dziewczyn zapomniała zabrać klucze do sali gimnastycznej.
- Gdzieś ty była?! Zniknęłaś po lekcji i przez całą przerwę cię nie było! - wytknęła mi zaraz Rozalia. Kochana, wkurzająca Roza.
- Byłam zapalić. - powiedziałam krótko, związując swoje długie, pomarańczowe włosy w kucyka. Przyjaciółka popatrzyła na mnie podejrzliwie, ale chyba coś jej się przypomniało.
- A tak! Lepiej idź do Lysa, i mu powiedz, że nic ci nie jest, bo biedak cały czas się zamartwiał. - mrugnęła do mnie porozumiewawczo. - tylko cudem go powstrzymałam od zerwania się z lekcji i pójścia gdzieś, żeby cię szukać. - dodała. Zaczerwieniłam się.
- Serio się martwił? - spytałam odwracając zarumienioną twarz. Roza, jak to Roza, od razu to zauważyła, i wytrzeszczyła oczy.
- On ci się podoba... - szepnęła nie dowierzając. Potem uśmiechnęła się szeroko i wrzasnęła.- TAK!!! Żelazna dziewica nareszcie upolowała jakiegoś faceta! - darła się, a ja rzuciłam się, by zatkać jej usta, starając się zignorować karcące spojrzenia uczniów wchodzących do sali. Rozalia nie uspokoiła się przez całą rozgrzewkę. Zdążyłam pomachać do zaniepokojonego i rozproszonego Lysandra, który gdy mnie zobaczył podszedł do mnie i rozchichotanej przyjaciółki, łapiąc mnie za ramiona.
- Gdzie ty się podziewałaś? Potwornie się martwiłem! - powiedział, marszcząc brwi, co wywołało kolejny napad śmiechu u Rozalii.
- Byłam z Kastielem zapalić. - wywróciłam oczami. - Przepraszam. Roza mi powiedziała, że chciałeś się zerwać z lekcji. To prawda? - spytałam zakłopotana.
- Jasne. - uśmiechnął się, ale spoważniał, aż się przestraszyłam. - Ale nie rób mi więcej takich numerów, ok? - zapytał. Zatkało mnie.
- Eee...ja... tak...obiecuję... - wykrztusiłam. W samą porę, bo wuefistki chłopaków i dziewczyn zawołali nas do siebie. Ustawiliśmy się pod ścianą.
- Dobra. Mamy dziś wyjątkową lekcję. A jest tak dlatego... - nauczycielka nie dokończyła, bo uniosłam rękę.
- Mogę zgadywać? - zgłosiłam się. Zdziwiona kobieta udzieliła mi zgody. - Trzecioklasiści mają niedługo bal pożegnalny, i nie chce im się tańczyć na koniec roku. - powiedziałam.
- Dokładnie. - potwierdzała druga nauczycielka. Rozległy się tłumione chichoty klasy. - Z tego powodu, nie jestem zbyt zadowolona, ale to wasza klasa musi zatańczyć.
- Że co?! - krzyknął Armin, który wyjątkowo też przyszedł na wuef. - Protestuję!
- Protest odnotowany. Siadaj. - Chłopaka zamurowało, gdy usłyszał ripostę trenerki. Usiadł przy śmiechu kolegów. - Czy ktoś z was kiedykolwiek tańczył poloneza? - uniosłam rękę ja, i ktoś jeszcze, ale nie zobaczyłam kto. - A pamiętacie kroki? Tak żeby teraz zatańczyć? - skinęłam głową, ta druga osoba chyba też. - No to zapraszam! - powiedziała głośno nasza wychowawczyni. Cholera. Mogłam się nie zgłaszać. Nie chodzi o to, że nie umiem tańczyć, bo umiem to robić od kilku lat, tylko trochę się wstydziłam. - No, dalej, dalej! - usłyszałam. Spojrzałam na Rozę i wstałam. Gdy zobaczyłam, kto ma być moim partnerem, od razu się zaczerwieniłam. Oczywiście, to nie mógł być kto inny, tylko Lysander. Uśmiechnął się widząc jak się podnoszę. Gdy stanęłam na środku sali, podał mi dłoń, którą ujęłam zgrabnym, wprawnym ruchem. - Będziemy szli jako druga para, żeby was ocenić, i ewentualnie poprawić. - nie no, super. Jeszcze tego brakowało. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka stojącego koło mnie. Ujrzałam roziskrzone, ciepłe, dwukolorowe tęczówki, i postanowiłam zatańczyć najlepiej jak potrafię. Nie zauważyłam Kastiela, który spóźniony wszedł na lekcję, i otworzył szeroko oczy, widząc nasze złączone dłonie.
Gdy usłyszałam pierwsze takty melodii, ugięłam prawą nogę, i na *któryśtamXD* dźwięk ruszyłam. Zdziwiłam się, czując, jaką przyjemność sprawia mi taniec z moim partnerem.
Lysander był urodzonym tancerzem, prowadził mnie z gracją, delikatnie. Czułam, że mogę mu całkowicie zaufać. Stawiałam nogi z wrodzonym wdziękiem, przez co ruszając się miałam wrażenie, że prowadzona przez przyjaciela bardziej frunę, niż idę. Zapomniałam o nauczycielach, patrzących ze zdziwieniem na nasze zgrane ruchy i o Kastielu, który z kolei łypał na Lysa wrogo. Dziwne. ,,Czyżby był zazdrosny?" myślałam. Otrząsnęłam się jednak i skupiłam na muzyce. Gdy skończyliśmy oboje byliśmy zmachani - zdobyliśmy się tylko na elegancki ukłon sobie nawzajem i żegnani oklaskami rówieśników, zmęczeni usiedliśmy koło siebie. Przybiliśmy sobie piątkę, patrząc na dziennik do którego właśnie wstawiane były nasze zasłużone szóstki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Boziu, aż wstyd pokazywać!c: